„Zwiadowcy” to cykl książek fantasy. Polecił mi go mój starszy brat. Po pierwszym tomie tak spodobała mi się ta seria, że czytałem jedną książkę po drugiej.
Głównym bohaterem cyklu jest Will, 15 letni chłopak żyjący w jednym z głównych miast Araluenu, królestwa w którym odbywa się akcja większości książek. W owym królestwie istnieje korpus szpiegów zwanych zwiadowcami informującymi króla o dziwnych wydarzeniach. Potrafią także idealnie strzelać i prawie nigdy nie chybiają, a ich umiejętności rozpalają wyobraźnię do tego stopnia, że wielu ludzi przebiera się za zwiadowców podczas akcji „cały świat czyta Zwiadowców”.
Choć nie mam swojej ulubionej części to bardzo podobały mi się pierwsze 4 tomy, ale oczywiście reszta też była świetna. Cały cykl mogę polecić nastolatkom w wieku 10 – 15 lat, jednak dzięki historii i klimatowi książki mogą się nawet spodobać trochę starszym osobom
Tym razem książka w innym stylu niż tu zazwyczaj opisuję – fikcję zastąpiłem absolutnie prawdziwą historią polskich gier komputerowych, okraszoną tytułem Nie tylko Wiedźmin, co wiele mówi o popularnej wiedzy o tej branży. (Bo o grze Wiedźmin wie każdy, prawda?)
Dla mnie książka była szczególnie ciekawa chyba dlatego, że samodzielne obserwowanie rynku gier mogę notować najwyżej od około dekady. W związku z tym z przyjemnością poznaję dzieje dawniejsze – np. kiedy podstawowym instrumentem gracza był magnetofon. A książka zaczyna się od historii jeszcze wcześniejszej – pierwsza data w niej podana to rok 1958 – wówczas Bogdan Miś napisał Kółko i krzyżyk wyświetlane na oscyloskopie przez komputer XYZ. A potem dat jest coraz więcej, bo Marcin Kosman skrupulatnie opisuje kolejne przedsięwzięcia rodzimych programistów, powstające i upadające przedsiębiorstwa. Z co ważniejszych gier zamieszczone są również zrzuty ekranu, ale bardzo poglądowe – niewielkie i czarno-białe.
W tej podróży przez wieki (no, powiedzmy) natrafiłem też na kilka znajomych akcentów – gry Polanie i A.D. 2044 to jedne z moich pierwszych wspomnień w kategorii elektronicznej rozrywki.
Dla stworzenia tej książki autor nie tylko przejrzał niejedne archiwalne czasopisma, ale też rozmawiał z uczestnikami opisywanych wydarzeń – programistami, przedsiębiorcami, dziennikarzami. Liczne fragmenty tych rozmów zawarte są w książce, dodając jej kolorytu.
Summa summarum, ta książka to opis potknięć, porażek, ale przede wszystkim sukcesów i rozwoju branży gier wideo w Polsce. Jeśli was ciekawi ta tematyka – przeczytajcie!
Jacek Dukaj. Inne pieśni. Książka wyróżniająca się oryginalnością, jak mało która każe nam się wyzbyć wszystkich założeń co do świata, w którym się rozgrywa. Jej lektura przyćmiła wcześniej czytane książki Przybyłka i Kossakowskiej, które wydawały mi się całkiem niezłymi pozycjami.
Dla zrozumienia świata Innych pieśni ważniejsza okazuje się znajomość myśli Empedoklesa i Arystotelesa niźli współczesnej fizyki, której to lekcje mogą wręcz przeszkadzać. Jeśli nie chcecie w najmniejszym stopniu rezygnować z frajdy poznawania tej rzeczywistości, pomińcie ten cytat:
Cała Materia zbudowana jest z czterech żywiołów: Ognia, pyru, Wody, hydoru, Powietrza, aeru i Ziemi, ge. Dla obiektów ziemskich – w odróżnieniu od ciał niebieskich, o których powiadają, że zbudowane są z jakiegoś piątego żywiołu, pempton stoikheion: uranoizy, aetheru – dla obiektów ziemskich naturalnym stanem jest spoczynek.1
Jedną z pięknych cech tej książki jest to, że Dukaj nie wyjaśnia nam wszystkiego krok po kroku, czy to dialogami, czy to przypisami. Narrator, podobnie jak bohaterowie, traktuje wszystko jako naturalny stan, jak gdyby powieść pisał ktoś z tego świata. Powyższy cytat chociażby, choć nawet nie daje odpowiedzi na wszystkie nurtujące czytelnika pytania, pojawia się po niemal 100 stronach i pod pretekstem lekcji dla dzieci.
W aspekcie odkrywania rzeczywistości czytanie tej książki przypomina czasem uczenie się obcego języka, gdy z kontekstów i wzmianek składamy puzzle znaczeń.
Jednak Inne pieśni to nie tylko obca rzeczywistość. To także naprawdę interesująca i rozbudowana fabuła. Obce otoczenie bynajmniej nie przeszkadza w jej poznawaniu.
Jako się rzekło, Dukaj zdystansował czytane wcześniej przeze mnie utwory. Zachwycił mnie oryginalnością, bo jest to fantastyka (science fiction?) znacznie bardziej wywrotowe od chociażby anielskich rewelacji Kossakowskiej.
Choć wiem, że nie każdy będzie miał ochotę uczyć się od nowa fizyki, z całego serca zachęcam do podjęcia próby przeczytania tej książki.
Jacek Dukaj, Inne pieśni, Wydawnictwo Literackie, 2014, s. 90 ↩